10

Versano wziął już do ręki widelec, ale powstrzymało go dyskretne kaszlnięcie Van
Burgha, który wyczekująco patrzył na kardynała. Zrazu Mennini nie zorientował
się, o co chodzi, ale po chwili pochylił głowę i szybko wymamrotał: “Benedictus
benedicat per Jesum Christum Dominum nostrum. Amen”.
Teraz wszyscy się wyprostowali. Bez śladu skruchy, Versano uśmiechnął się i wbił
widelec w makaron. Jadł szybko i niecierpliwie, jakby jedzenie miało wyłącznie
wartość energetyczną. To samo zdawał się myśleć Mennini.
Van Burgh spożywał danie powoli, delektując się delikatnym smakiem potrawy.
Wiele razy musiała mu wystarczyć kromka chleba, a jeśli dopisało szczęście, to
mógł na niej położyć kawałek sera. A bywało też, że w ogóle nie miał co do ust
włożyć.
Versano wyprostował się na krześle i powiedział:
- Poprosiłem, żeby robiono przerwy między kolejnymi daniami. – Wyjął papierosa.
- Mogę zapalić? Lubię jadać tutaj, chociaż nikt nas tu nie widzi.
Van Burgh uśmiechnął się lekko, słysząc ten zabarwiony dezaprobatą komentarz
młodszego kolegi, ale wiedział, że nie zebrali się tu na towarzyską pogawędkę.
- Właśnie zastanawiam się, dlaczego jesteśmy tak odseparowani od reszty gości –
pomyślał na głos.
- Och, Pieter, idąc za twoim przykładem korzystam z przebrań i forteli –
wyjaśnił mu Amerykanin. – To mnie podnieca.
Van Burgh przełknął kęs fettuccine, odchrząknął i zapytał, czy podniecałoby go
to również w sytuacji zagrożenia aresztowaniem, torturami i śmiercią.
Mennini bawił się dużym, złotym krzyżem, zdobiącym jego piersi, ale zaczął się
już niecierpliwić.
- Zarówno towarzystwo, jak i otoczenie są tu bardzo miłe, Mario, ale chyba
powód, dla którego się tu zebraliśmy, nie należy do miłych. Może w końcu
wyjaśnisz nam, o co chodzi?
Versano skinął głową, a na jego twarzy odmalowała się powaga. Ostrożnie położył
papierosa na brzegu popielniczki. Następnie spojrzał na Menniniego, a potem na
Van Burgha.
- Długo się zastanawiałem, z kim mam tę sprawę omówić. – Zrobił krótką przerwę i
zniżył głos. – Jestem pewien, że w całym Kościele nie ma ludzi lepiej od was
nadających się do rozważenia i rozwiązania tego problemu życia lub śmierci…
Ale zanim przejdziemy do szczegółów, muszę uzyskać od was zapewnienie, że
zachowacie całkowitą tajemnicę… absolutną.
Van Burgh skończył jeść. Odsunął talerz i wypił łyk wina. Versano obserwował
Menniniego. Kardynał o pociągłej twarzy i siwych włosach w zamyśleniu przygryzał
wargi.

Dodaj odpowiedź