- Nazywam się Mirosław Ścibor. Jestem z SB – przedstawił się.
Teraz ksiądz przeląkł się nie na żarty. SB – SŁUŻBA BEZPIECZEŃSTWA – była polską
tajną milicją polityczną, której działalność w dużej mierze skierowana była
przeciwko Kościołowi Katolickiemu. Słynnego majora Ścibora uważano za jednego z
najbardziej nieludzkich i zawziętych agentów.
Przerażenie księdza odzwierciedliło się na jego twarzy, więc Ścibor uspokoił go:
- Nie zamierzam księdza aresztować ani nie zrobię mu żadnej krzywdy.
Ksiądz trochę się opanował.
- To po co pan tu przyszedł?
- Jako uchodźca… Proszę o azyl.
Strach na twarzy księdza przerodził się w podejrzliwość. Ścibor dostrzegł tę
zmianę.
- Proszę księdza, niecałe pół godziny temu zastrzeliłem generała i pułkownika
SB. Usłyszy ksiądz p tym w dzienniku.
Duchowny popatrzył w oczy Ścibora i wiedział, że mówi prawdę. Przeżegnał się i
wyszeptał: “Niech ci Bóg wybaczy”. Ścibor uśmiechnął się cynicznie.
- Wasz Bóg powinien mi podziękować – powiedział podkreślając słowo “wasz”.
Ksiądz pokręcił głową zasmucony i zapytał:
- Dlaczego pan to zrobił?… I dlaczego pan przyszedł do mnie?
Ścibor zignorował pierwsze pytanie.
- Przyszedłem, bo jest ksiądz łącznikiem w organizowaniu ucieczek na Zachód.
Wiem o tym od czterech miesięcy. Podejrzewam, że pomógł ksiądz w ucieczce temu
wywrotowcowi Kamieniowi. Już dawno bym księdza aresztował, ale miałem nadzieję,
że zdemaskuję całą siatkę.
Duchowny milczał przez chwilę, po czym powiedział:
- Proszę wejść do kuchni.
Siedzieli na wprost siebie przy kuchennym stole i pili kawę.
- Dlaczego pan to zrobił? – powtórnie zapytał ksiądz.
Ścibor sączył kawę ze swojego kubka i wpatrywał się w stół. Głos miał zupełnie
obojętny, kiedy odpowiadał na pytanie.
- Zgodnie z religią księdza, zemsta należy do Boga. Ja trochę wszedłem w Jego
kompetencje… To wszystko, co mam do powiedzenia.
Spojrzał na duchownego, a ten zrozumiał, że temat jest już zamknięty.
- Do niczego się nie przyznaję, ale jakie ma pan plany po przedostaniu się na
Zachód?
Ścibor wzruszył ramionami.
- Najpierw musimy wiele spraw omówić, ale kiedy będę już na Zachodzie, spotkam
się z Bekonowym Księdzem. Proszę mu przekazać, że… Proszę mu powiedzieć, że
przyjeżdżam.