4

Piwne oczy zwykle nadają spojrzeniu ciepło, ale jego wzrok był zimny jak lód.
Zastanawiała się właśnie, dlaczego nigdy wcześniej tego nie zauważyła, kiedy
zadzwonił brzęczyk telefonu. Podniosła słuchawkę, a przykładając ją do ucha,
przechyliła głowę na bok. Przy tym ruchu kaskada włosów spłynęła jej na ramię.
- Tak, obywatelu generale… Tak, jest tutaj… Tak, obywatelu generale.
Odłożyła słuchawkę i skinęła do niego głową. Patrzyła, jak wstaje, automatycznie
poprawiając krawat.
Jak przystało na biuro generała, pokój był bardzo obszerny z solidnym, grubym
dywanem na podłodze i czerwonymi zasłonami w oknach. Sam generał siedział za
orzechowym biurkiem, przed którym stały dwa krzesła. Jedno z nich zajmował
pułkownik Konopka. Pułkownik był szczupły i kościsty, a generał rumiany i otyły.
Uśmiechnął się i wskazał puste krzesło.
- Mirek, cieszę się, że cię widzę. Czy moja sekretarka poczęstowała cię kawą?
Ścibor potrząsnął głową.
- Dziękuję, ale nie miałem ochoty.
Skinął głową pułkownikowi i usiadł, kładąc walizeczkę na biurku.
- Znakomicie rozpracowałeś tę grupę z Tarnowa – zabrał głos Konopka. – Problem
tylko, czy twój raport wystarczy do wniesienia oskarżenia.
- Jestem pewien, że tak. – Ścibor skinął głową. – Ale pan i generał musicie sami
go ocenić. Jest krótki i rzeczowy.
Pochylił się do przodu i błyskawicznie ustawił szyfr w zamkach. Wszyscy
milczeli. Generał patrzył wyczekująco. Uśmiechnął się na widok grubej teczki.
- Chyba mówiłeś, że jest zwięzły.
Ścibor położył teczkę przed sobą, a walizeczkę postawił na podłodze tuż przy
krześle.
- Bo jest. Ale chcę wam pokazać coś jeszcze.
Powoli odwiązywał tasiemki tekturowej teczki. Oddychał teraz głębiej, ale nikt
tego nie zauważył. Obydwaj mężczyźni skupili wzrok na jego dłoniach. Ścibor
odezwał się do nich, gdy przeciągał tasiemkę przez ostatni węzełek.
- Obywatelu generale, obywatelu pułkowniku, pamiętacie, jak przyjmowano mnie do
bractwa – do “szyszek”? Wiedzieliście o tym wszystko. A ja odkryłem to dopiero
wczoraj… I oto moja odpowiedź…

Dodaj odpowiedź